Mariusz S. i Beata S. to małżeństwo, które poznało się kiedy on odsiadywał wyrok i nawiązali ze sobą korespondencyjny romans. Ich ślub odbył się za kratami więzienia, a po wyjściu na wolność zdecydowali się na przestępczą karierę. Teraz obydwoje ponownie trafiają do więzienia – Mariusz otrzymał wyrok czterech lat, a Beata została skazana na 16 miesięcy. Decyzja krakowskiego sądu jest ostateczna.
Kiedy 38-letni Mariusz S., mający już na swoim koncie siedem skazań, odsiadywał wyrok od 2009 roku w Zakładzie Karnym w Trzebini, poznał tam innego recydywistę – Adama Ł. Wspólnie postanowili, że po wyjściu na wolność utworzą grupę przestępczą. Adam Ł., który wyszedł z więzienia jako pierwszy w 2011 roku, zaczął organizować gang specjalizujący się w wyłudzeniach.
Rola Damiana J., członka gangu, polegała na zakładaniu fikcyjnych spółek oraz podrabianiu dokumentów takich jak listy płac, zaświadczenia o zatrudnieniu czy bilanse spółek. Pozostali członkowie grupy przygotowywali umowy kredytowe, dostarczali dokumenty oraz składali je w urzędach i wykonywali operacje na kontach utworzonych spółek. Gang wynajmował nawet biura dla swoich firm, aby utrzymać pozory legalnej działalności.
Mariusz S. i Beata S. mieli na celu znalezienie tzw. „słupów”, czyli osób na które mogliby rejestrować fikcyjne spółki. Do tego procederu Beata S. namówiła swoje koleżanki z dzieciństwa. Członkowie gangu na podstawie dokumentów od „słupów” pobierali pożyczki i kredyty w bankach oraz innych instytucjach finansowych, które nie były przez nich spłacane. Wyłudzali także telefony komórkowe, ekspresy do kawy oraz samochody.
Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Mariusza S. na 4 lata więzienia za oszustwa na kwotę ponad 250 tys. złotych oraz udział w gangu. Jego żona otrzymała wyrok 16 miesięcy więzienia, a dodatkowo oboje mają obowiązek naprawić szkodę w wysokości 140 tys. złotych i zapłacić grzywnę. Sąd zwrócił uwagę, że przestępcza działalność Mariusza S. dotknęła 14 instytucji finansowych. Jego umiejętność oszukiwania wyspecjalizowanych podmiotów finansowych świadczy, zdaniem sądu, o dużym stopniu profesjonalizmu przestępczego.
W apelacji Mariusz S. próbował uniewinnić się od części zarzutów, podczas gdy Beata S., której adwokat twierdził, że pełniła jedynie drugorzędną rolę w gangu, wnosiła o karę w zawieszeniu. Prawnik zwrócił uwagę, że Beata S. nie założyła samodzielnie żadnej spółki – podpisywała jedynie dokumenty, a resztą formalności zajmowali się inni członkowie gangu. Apelacja małżeństwa została jednak odrzucona przez Sąd Apelacyjny w Krakowie.