Niedzielne popołudnie na lotnisku w Balicach na długo pozostanie w pamięci zarówno podróżnych, jak i obsługi Kraków Airport. Zdarzenie z udziałem samolotu Enter Air, który po lądowaniu z Antalyi znalazł się poza wyznaczonym pasem, wywołało falę reakcji i działań służb lotniskowych. Najważniejsze, że wszyscy pasażerowie byli bezpieczni, choć cała sytuacja spowodowała chaos w harmonogramie lotów i wymusiła szeroko zakrojone procedury bezpieczeństwa.

Jak przebiegała ewakuacja i zabezpieczenie miejsca zdarzenia

Zaraz po zatrzymaniu się maszyn poza pasem, służby portu lotniczego przystąpiły do natychmiastowej ewakuacji pasażerów. Proces przebiegał sprawnie i bez paniki, a nikomu z obecnych na pokładzie nic się nie stało. Równocześnie teren wokół samolotu został zabezpieczony przez straż lotniskową i służby techniczne, które miały ocenić skalę zagrożenia oraz zabezpieczyć miejsce przed dostępem osób postronnych.

W związku z nietypową sytuacją zarząd lotniska podjął decyzję o wstrzymaniu wszystkich operacji lotniczych, co miało zapewnić bezpieczeństwo zarówno ekipom pracującym przy samolocie, jak i przyszłym lotom. Takie działania okazały się koniecznym elementem procedur kryzysowych.

Zakłócenia w ruchu lotniczym i ich skutki

Wstrzymanie ruchu na Kraków Airport wpłynęło bezpośrednio na pasażerów i przewoźników. Wiele zaplanowanych przylotów i odlotów nie mogło się odbyć zgodnie z harmonogramem. Część samolotów została przekierowana na sąsiednie lotniska – zarówno w kraju, jak i za granicą. Katowice, Wrocław, Rzeszów czy czeska Ostrawa stały się miejscem awaryjnych lądowań i startów dla dziesiątek maszyn.

Łącznie przekierowano 30 lotów, odwołano 29 przylotów oraz anulowano 34 odloty. Niektóre loty zostały przełożone na kolejny dzień. Linie lotnicze oraz obsługa lotniska starały się jak najszybciej przywrócić płynność i informować podróżnych o bieżącym statusie rejsów, jednak konsekwencje incydentu utrzymywały się do późnych godzin nocnych. Operacje w pełni wznowiono dopiero około godziny 1 w nocy.

Analiza przyczyn – działania służb i ekspertów

Równolegle ze wznowieniem ruchu rozpoczęła się szczegółowa analiza przyczyn incydentu. Na miejscu pojawili się przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy zakwalifikowali zdarzenie jako poważny incydent. To oznacza, że choć nie doszło do katastrofy, sytuacja mogła zakończyć się znacznie poważniejszymi konsekwencjami.

Eksperci skupili się na zabezpieczeniu rejestratorów pokładowych oraz szczegółowych oględzinach technicznych samolotu. W pierwszej kolejności zweryfikowano stan maszyny, zwracając uwagę na potencjalne awarie mechaniczne lub błędy proceduralne. Zabezpieczono także fragmenty infrastruktury lotniskowej, które mogły ucierpieć w trakcie zdarzenia.

Stan techniczny maszyny i uszkodzenia lotniska

Wstępne ustalenia służb technicznych wykazały, że samolot, poza uszkodzoną oponą przebitą przez fragment lampy lotniskowej, nie doznał poważniejszych szkód. Maszyna opuściła drogę startową podczas manewru kołowania, co spowodowało zniszczenie lampy krawędziowej oraz części trawiastej nawierzchni. Na tym etapie nie stwierdzono innych usterek, jednak dokładny przegląd techniczny wciąż trwał.

Jednocześnie lotnisko rozpoczęło naprawę uszkodzonej infrastruktury, przywracając sprawność systemów nawigacyjnych i bezpieczeństwa, co pozwoliło na stopniowe wznawianie operacji lotniczych.

Kontynuacja śledztwa i działania zapobiegawcze

Po zakończonym zabezpieczeniu miejsca oraz pierwszych oględzinach, samolot został przetransportowany na wyznaczoną płytę postojową, gdzie przechodził kolejne kontrole. Dochodzenie prowadzi nie tylko PKBWL, ale również prokuratura, której zadaniem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności incydentu. Komisja koncentruje się na analizie procedur bezpieczeństwa oraz profilaktyce, by podobne zdarzenia nie powtórzyły się w przyszłości.

Przedstawiciele PKBWL podkreślają, że śledztwo nie ma na celu wskazania winnych, lecz wyciągnięcie wniosków i przygotowanie rekomendacji dla wszystkich uczestników rynku lotniczego. Całość procesu potrwa zapewne jeszcze kilka tygodni, a końcowy raport ma przynieść konkretne zalecenia dla przewoźnika, portu i służb technicznych.