Kraków, stolica Małopolski, jest obecnie zanurzony w procesie przygotowań do potencjalnej fali powodziowej. Miasto nie jest obce sytuacjom, gdy musi stawić czoła destrukcyjnym siłom natury, przypominając sobie tragiczne wydarzenia z 2010 roku, kiedy to powódź spowodowała poważne szkody. Pamiętając o tym, jak Wisła – nasza największa rzeka – osiągnęła prawie 10 metrów wysokości w krakowskich Bielanach, miasto trwało w stanie zagrożenia przez 20 dni.
Niespokojne czasy nadeszły dla Krakowa ponownie, kiedy stan alarmowy na Wiśle skutkował ogłoszeniem stanu pogotowia przeciwpowodziowego. W poniedziałek 16 września rano, magistrat krakowski poinformował, że Wisła w Krakowie-Bielanach osiągnęła poziom 394 cm. Chociaż poziom wody w rzece stale rośnie, odpowiednie służby utrzymują, że nie ma ryzyka powtórzenia dramatycznych scen z przeszłości, kiedy to miasto zostało zalane.
Przerażająca powódź z 2010 roku na długo zapadła w pamięć mieszkańców Krakowa. Kryzys rozpoczął się w środku nocy, kiedy to około godziny 3:00 rano policja alarmowała o przerwaniu wału przeciwpowodziowego. Musiał nastąpić proces ewakuacji ludzi zamieszkujących obszar wokół ulicy Nowohuckiej. Płaszów był jednym z najbardziej dotkniętych dzielnic, z wieloma zalanych domami. Inny alarm nastąpił w innym obszarze miasta, gdzie doszło do zerwania wału na ulicy Wioślarskiej w Salwatorze.
Nieodparte dowody na ogromną skalę powodzi dostarczały pomiary wykonane na Wiśle. Fala kulminacyjna osiągnęła poziom 954 cm, prawie 10 metrów, w Bielanach. Na szczęście, obecne prognozy nie wskazują na powtórkę z sytuacji sprzed 14 lat.